Gwatemala – moje spotkanie z krainą Majów i wulkanów
Podróż do Gwatemali chodziła mi po głowie od dłuższego czasu. Kraj owiany legendą Majów, pełen wulkanów, dżungli i kolorowych miasteczek wydawał się zupełnie innym światem – i dokładnie taki się okazał. Gwatemala wciąga od pierwszego dnia i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Chciałem zobaczyć miejsca, w których historia i natura idą ramię w ramię – i nie zawiodłem się. Tu wszystko ma swoją energię: ruiny Tikal skryte w dżungli, kolonialna Antigua, która wygląda jak filmowy plan zdjęciowy, czy poranne mgły nad jeziorem Atitlán.
Jak zorganizowałem przelot do Gwatemali?
Nie ma bezpośrednich lotów do Gwatemali z Polski, więc musiałem poszukać opcji z przesiadkami. Ostatecznie mój przelot do Gwatemali odbył się przez Paryż i Miami – podróż trwała kilkanaście godzin, ale wszystko przebiegło sprawnie. Linie oferują naprawdę różne konfiguracje, więc warto porównać trasy i ceny.
Bilety kupiłem z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, co pozwoliło nieco zaoszczędzić. Pamiętaj – im bliżej daty wylotu, tym drożej.
Kiedy najlepiej lecieć?
Ja wybrałem porę suchą, czyli styczeń – pogoda była idealna: ciepło, ale nie upalnie, i ani kropli deszczu przez cały wyjazd. Podróż do Gwatemali zdecydowanie warto zaplanować między listopadem a majem. Klimat na północy kraju jest wilgotniejszy, a na południu bardziej suchy i gorący – ale przyjemny przez cały rok.
Formalności wizowe – co trzeba wiedzieć?
Zanim wsiadłem do samolotu, upewniłem się, że mój paszport będzie ważny przynajmniej 6 miesięcy od daty powrotu. Polacy nie potrzebują wizy na pobyt do 90 dni, więc przelot do Gwatemali jest naprawdę bezproblemowy pod względem formalności. Na granicy wystarczy okazać paszport i bilet powrotny.
Hotel w Gwatemali – gdzie się zatrzymałem?
Na pierwsze noce wybrałem hotel w Gwatemali w stolicy – chciałem złapać oddech po locie i zobaczyć, jak bije serce tego kraju. Potem przeniosłem się do Antiguy, gdzie zatrzymałem się w klimatycznym kolonialnym pensjonacie z wewnętrznym dziedzińcem i widokiem na wulkan.
Później ruszyłem nad jezioro Atitlán – tam zarezerwowałem mały domek na zboczu, z którego każdego ranka oglądałem spektakularne wschody słońca nad wodą. Każde miejsce miało swój urok i wyjątkową atmosferę.
Co mnie najbardziej zachwyciło?
Nie spodziewałem się, że największe wrażenie zrobią na mnie nie tylko ruiny Tikal, ale też codzienne życie mieszkańców. Targowiska pełne kolorowych tkanin, kobiety w tradycyjnych strojach, świeże owoce, zapachy przypraw – podróż do Gwatemali była intensywna i autentyczna.
Zachwyciły mnie też wulkany. Wspinaczka na Acatenango, z którego nocą widać erupcje sąsiedniego Fuego, to jedno z moich top 3 podróżniczych przeżyć. Niesamowita adrenalina i widok, którego nie da się zapomnieć.
Czy warto?
Zdecydowanie tak. Loty do Gwatemali może i są dłuższe niż w przypadku popularnych kierunków, ale to właśnie dzięki temu miejsce to zachowało swój autentyczny charakter. Ludzie są otwarci, natura dzika, a historia fascynująca.
Jeśli szukasz czegoś więcej niż leżaka i drinka z palemką – podróż do Gwatemali da Ci przygodę, emocje i poczucie, że naprawdę zobaczyłeś kawałek świata.




No comments yet.